Skuteczny sposób na zmarszczki? Na co najczęściej stawiają kobiety? [PRAWDZIWE HISTORIE]

Pierwsza zmarszczka. Prawdziwy koszmar każdej z nas. Nie ma bardziej bolesnego symbolu upływającego czasu. I choć coraz częściej zmarszczki pojawiają się w medialnym przekazie, na fali docenianej współcześnie akceptacji swojego ciała to nadal stanowią jedną z najbardziej niepożądanych zmian wynikających z dojrzewania naszego ciała. Zamartwianie się tym faktem, często niesłusznie wyśmiewane i demonizowane przez mężczyzn, może prowadzić do poważnych kompleksów i stanowić duży problem w przyszłości. Niestety nie zawsze jesteśmy w stanie się z nimi pogodzić i coraz częściej zaglądamy z niepokojem w lustro, tylko pogarszając sprawę. Dlatego warto zdecydować się na działanie i podjęcie odpowiednich kroków. Dzięki postępowi medycyny estetycznej nie jesteśmy już skazani na korzystanie z klasycznych liftingów, czyli korzystanie z usług chirurga plastycznego, poprawiającego naszą urodę za pomocą skalpela. Zdecydowanie lepszym i bezpieczniejszym rozwiązaniem jest skorzystanie z jednego z zabiegów poprawiających elastyczność skóry twarzy. W pełni komfortowa i krótka wizyta u specjalisty jest coraz częściej wybieranym rozwiązaniem, dlatego postanowiliśmy zajrzeć do sieci i sprawdzić, jakie wrażenia mają kobiety, które zdecydowały się na ten krok.

Nagle postarzałam się o 10 lat

Listopad 2013 roku był złym miesiącem Pauliny. To właśnie wtedy zaczęła dostrzegać pierwszą, coraz grubszą kreskę na swoim czole. Jak sama pisze, w kilka dni postarzała się o 10 lat. Wyglądała jak poważna Pani przed czterdziestką, a przecież dowód wskazywał zbliżające się, 29 urodziny. Przy każdej kolejnej wizycie w drogerii i aptece wychodziła z coraz obficiej zapakowaną torbą. O tym, który preparat jest najlepszy., dowiadywała się z jednej z wielu grup na popularnym portalu społecznościowym. Niestety, czas upływał, a do tej pierwszej zmarszczki zaczynały dołączać kolejne „ozdoby”. Paulina sama przyznaje, że wystarczająco dużo stresu ma każdego dnia, dlatego nie chciała, aby ten problem dołączył do sporej już listy czynników, które go wywołują. Podobnie jak innym kobietom, lifting kojarzył jej się z klasyczną chirurgiczną metodą, podczas której jesteśmy na stole operacyjnym, a specjalista naciąga nam fałdy skóry. Nie była na to gotowa. Szczęśliwie jedna z koleżanek wspomniała jej o zabiegu z wykorzystaniem soli fizjologicznej, która miała rewelacyjnie wygładzać tego rodzaju niedoskonałości. Z wrodzonym sceptyzmem przystąpiła do researchu i już po kilku godzinach wiedziała wszystko o oxybrazji, która polega na użyciu silnego strumienia soli fizjologicznej oraz tlenu. Już kilka wizyt pomogło w znaczącym zmniejszeniu widoczności niechcianych zmian na twarzy. Sam zabieg opisuje jako wyjątkowo przyjemny, zwłaszcza w ciepłe dni, kiedy uczucie delikatnego chłodu jest wyjątkowo kojące. Kończąc humorystycznie dodaje „codzienny makijaż stał się o wiele, wiele łatwiejszy”.

Trzeba działać

Kasia to także przykład klasycznych zmarszczek mimicznych, które pojawiły się u niej po 30 roku życia. Jak pisze na wstępie, nie miała z nimi problemu -ot, taki wiek i nic z tym nie można zrobić. Do czasu, aż zaczęła zauważać coraz częściej uciekający wzrok jej męża i córeczki, która nie rozumiała skąd nagła zmiana w wyglądzie ukochanej mamy. Miała wrażenie, że wszyscy gapią się na jej czoło. Owszem, próbowała tłumaczyć sobie, że to tylko jej subiektywne uczucie, że popada w lekką paranoję, a jej oznaki starzenia nikogo nie obchodzą. nadal przecież była pewną siebie, młodą kobietą sukcesu, z łatwością łącząca pracę zawodową z szczęśliwym życiem rodzinnym. Nic nie mogło zakłócić jej idealnego życiorysu, dlatego postanowiła działać. Z łatwością odnalazła jedną z renomowanych klinik medycyny estetycznej w jej mieście. Szybko zapisała się na konsultację i ustaliła plan działania. Jako sposób na poradzenie sobie z problemem wybrała mezoterapia igłową, metodę, którą opisywano jako najszybszą. Chciała mieć to z głowy. Dosłownie i w przenośni. Sam zabieg okazał się niesamowicie prosty i szybki. Kilkadziesiąt minut, podanie za pomocą nakłuć substancji aktywnej, która redukuje widoczność zmarszczek i po wszystkim. „Klasyczne pobranie krwi do badań, jakie wcześniej zrobiłam było większym wyzwaniem niż sam zabieg.” Efekty? Kasia była zaskoczona tym, jak szybko się pojawiły. Zmiany znacząco się spłyciły i były widoczne tylko z bliskiej odległości. Jak sama przyznaje, gdyby wiedziała wcześniej, jakie to łatwe, postawiłaby na mezoterapię w młodszym wieku, dzięki czemu może uniknęłaby aż takich komplikacji i stresu. „Grunt, że się udało. Polecam wam z całego serca”.

Żadnego botoksu

Trójka z przodu – nowe kłopoty. Tak swój wpis na jednym z kobiecych for zaczyna Marta. Na wstępie zaznacza, że ma już dość „gadek o akceptacji siebie taką jaką jest”. Wystarczająco nasłuchała się bowiem od swoich bliskich, zwłaszcza od matki. Nie chce stawiać na kompromisy, dlatego przemierzała internet w poszukiwaniu skutecznych metod na zmarszczki, które stały się i jej utrapieniem. Wszelkiego rodzaju maści i inne domowy sposoby nie dawały oczekiwanego rezultatu. „Od początku wiedziałam, że w grę nie wchodzi żaden botoks” – wspomina. „Naoglądałam się już w pracy kobiet, które nagle ciągle są uśmiechnięte i inaczej już nie mogą. To nie dla mnie, nie zrobię tego ukochanemu.” Podobnie jak opisywana wcześniej Kasia, postanowiła zdecydować się na mezoterapię, tylko jej frakcyjną odmianę. Różnica pomiędzy obiema metodami polega na sposobie podania substancji aktywnej. Metoda igłowa wykorzystuje do tego nakłucie punktowe za pomocą igły, natomiast frakcyjna wykorzystuje specjalną głowicę tworzącą setki małych kanalików w skórze twarzy, którymi podawany jest specyfik. Jest to szczególnie polecane osobom obawiającym się wszelkiego rodzaju cięć oraz strzykawek. Odpowiadało to również Marcie. Wszystko trwało około 20 minut, a nasza bohaterka w trakcie samego zabiegu nie odczuwała jakiegokolwiek dyskomfortu, choć jak przyznaje nie lubi tego typu miejsc. Znieczulenie zrobiło swoje. Po pierwszej wizycie, konieczne były zabiegi uzupełniające, a cały proces trwał 4 miesiące. Marta jest zachwycona rezultatem, bo nie spodziewała się, że aż tak widoczna poprawa jest możliwa. Owszem, wiedziała, że nie wyrzuca pieniędzy w przysłowiowe błoto, jednak nie sądziła, że nieubłagane mechanizmy starzenia są możliwe do zatrzymania.

Wystarczy chcieć

To tylko kilka wybranych historii, wybranych spośród setek przykładów, jakie przeczytaliśmy w różnego rodzaju facebookowych grupach, czy internetowych forach. Setki opowieści o tym jak nie pozwalać sobie na zepsute kompromisy z naszym ciałem. Wszystkie one świadczą o tym, iż pojawienie się zmarszczek nie musi oznaczać drastycznej zmiany naszego wyglądu, a dzisiejszy postęp pozwala na procesy, o których wcześniejsze pokolenia naszych matek lub babć mogły tylko marzyć. Nie pozwólmy zatem na kompleksy i zamartwianie się problemem, który możemy łatwo wyeliminować za pomocą prostych i w pełni bezpiecznych metod. Dziś jest to łatwe. Wystarczy chcieć.

SC Beauty Magazine

Chcesz wiedzieć więcej?

Czytaj publikacje ekspertów

odwiedź nasz blog