Jak poradziłam sobie z cellulitem

Wracamy z serią, która szczególnie przypadła wam do gustu. W kilku poprzednich artykułach przytaczaliśmy historie kobiet, które na własnej skórze i organizmie przekonały się, że walka z niedoskonałościami własnego ciała nie musi być trudna, długa i pełna wyrzeczeń. Były to świadectwa osób w różnym wieku, z różnymi problemami, takimi jak zmarszczki, czy zwiotczała skóra pociążowa. Tym razem postanowiliśmy przeszukać media społecznościowe i fora internetowe, aby sprawdzić jak kobiety, które były na tyle odważne, by podzielić się swoimi doświadczeniami publicznie, poradziły sobie z problemem tak wielu z nas, czyli cellulitem. Jak pokazują niektóre badania ten problem ma doświadczać aż 98% populacji kobiet i stanowi współcześnie już powszechne zjawisko, oczywiście zróżnicowane pod względem skali. Pomimo jego powszechności nadal stanowi swoisty temat tabu i jest postrzegany jako efekt zaniedbań lub braku pielęgnacji własnego ciała. Kobiety w obawie przed utratą swojego atrakcyjnego wyglądu uciekają się do coraz bardziej absurdalnych rozwiązań, często znalezionych podczas ogólnego wybadania możliwości w internecie. Dlatego tym ważniejsze są opisy osób, które doświadczyły tego osobiście i z którymi udało się nam skontaktować.

Skąd bierze się cellulit?

Zanim jednak do tego przejdziemy, przyjrzyjmy się genezie tego problemu. Jako przyczynę powstawania cellulitu wskazuje się wiele zróżnicowanych czynników. Poczynając od braku ruchu, niewłaściwą dietę, papierosy czy wad postawy jako przyczynę eksperci wskazują również nadmiar estrogenów przy niedoborze progesteronu oraz predyspozycje genetyczne. Są to tkanki tłuszczowe rozprzestrzenione w chaotyczny sposób, w których, oprócz tłuszczu następuje gromadzenie wody oraz produktów przemiany materii. Według niektórych teorii jest to sposób organizmu na gromadzenie tłuszczu mającego służyć do karmienia w trakcie ciąży oraz późniejszego macierzyństwa, dlatego zauważamy powstawanie tego zmian w okresie późnego dojrzewania, a szczególnie po przebytej ciąży. Z racji, iż to żeński hormon – estrogen – jest wskazywany jako główny winowajca całego procesu, nie spotkamy się z tym zjawiskiem u mężczyzn, co często dodatkowo potęguje stres i zaniepokojenie przy każdym spojrzeniu w lustro.

Samo powstawanie cellulitu dzielimy na 3 zasadnicze fazy:

  1. W pierwszej fazie gromadzenie się zbędnego tłuszczu jest widoczne jedynie po ściśnięciu fałdy skóry palcami np. na udach. Jest to najlepsza faza na rozpoczęcie działań zwalczających niekorzystne procesy zachodzące pod skórą.
  2. Druga faza to początek pomarańczowych odbarwień, a same zmiany zaczynają być widoczne bez dodatkowych działań w postaci ściskania podczas np. siedzenia w fotelu lub na krześle
  3. Trzecia, ostatnia faza cellulitu to moment, w który jest on widoczny nawet w pozycji stojącej, a odbarwienia i zwłóknienie jest wyraźnie zauważalne. Nie jest to jednak czas, w którym jest już za późno na jakiekolwiek działania.

Zaczęłam starzeć się w wieku 23 lat

Patrycja jak sama przyznaje była przerażona swoimi pierwszymi doświadczeniami z cellulitem. Nic dziwnego, zastały ją w dość młodym wieku. „Pomyślałam sobie: Zaczęłam się starzeć w wieku 23 lat, przecież jeszcze nawet nie skończyłam studiów”. W obawie przed spojrzeniami koleżanek i brakiem uznania u mężczyzn szybko przystąpiła do działania. Po dogłębny researchu w internecie natrafiła na mnóstwo domowych i kosmetycznych sposobów, które miały przynieść oczekiwany rezultat. Przede wszystkim więcej ruchu. Już dawno chciała udać się na pobliską siłownię, dlatego taka motywacja bardzo jej odpowiadała. Choć jak przyznaje początki wśród wysportowanych dziewczyn i powszechnego zapachu potu nie były łatwe, to już po kilku tygodniach traktowała to miejsce jako drugi dom, gdzie zyskiwała energię na cały tydzień. Kolejnym skutecznym działaniem, o jakim dowiedziała się z sieci było hartowanie skóry. Wykonywała to domową metodą poprzez polewanie ud i innych okolic narażonych na występowanie cellulitu naprzemiennie zimną i ciepłą wodą. To również okazało się proste tylko z pozoru, jednak silna wola i samozaparcie potrafią czynić cuda. „Pamiętajcie o tym, że aby hartowanie było skuteczne, to na koniec zostawcie sobie najzimniejszą wodę. Tylko bez krzyków.” Efekt? Patrycja już po kilku tygodniach zauważyła znaczące zmniejszenie się cellulitu, nawet po ściśnięciu ud. Wie, że ten problem z pewnością wróci w przyszłości i jest w pełni świadoma, iż „pomarańczowa skórka” będzie towarzyszyć jej przez resztę życia. Ma jednak nadzieję, że dzięki podjętym działaniom uda jej się zredukować niekorzystny efekt do minimum. W końcu jest za młoda, by się starzeć.

Nie mam na to czasu

Na zdecydowanie bardziej radykalne i szybsze w działaniu kroki postawiła Agnieszka. Opisuje siebie jako młodą 35-letnią matkę, która pracuje w marketingu. Miała już dość powiększającego się cellulitu, który przyciągał coraz częstsze spojrzenia jej męża. Podejrzewała siebie już nawet o kompleksy na tym punkcie, dlatego postanowiła coś z tym zrobić. Koleżanki podpowiadały jej różne sposoby, które w większości wydawały się jej głupie i wymyślone przez „rodzinne szamanki”. Postawiła na profesjonalne działanie i zgłosiła się do kliniki medycyny estetycznej, gdzie wraz z wybranym specjalistą skonsultowała swój problem. Oczywiście wszystko postanowiła zachować w tajemnicy przed mężem i najbliższymi. Nie chciała, by padły na nią podejrzenia o botoks, czy inne kontrowersyjne metody na zatrzymanie oznak starzenia, z których coraz częściej korzystały jej przyjaciółki. „Prawdę mówiąc bardzo bałam się tej wizyty. Myślałam, że spotka mnie miejsce, gdzie na siłę pseudolekarz będzie namawiał mnie na wstrzykiwanie sobie różnych substancji przez co skończę jako lalka Barbie. Tymczasem okazało się, że jak się dobrze poszuka, to można trafić na klinikę, w której poczujemy się komfortowo.” Wybrała zabieg z wykorzystaniem fali akustycznej podczas którego fala uderzeniowa rozbija nagromadzone grudki i uszkadza błony komórek tkanki tłuszczowej oraz przyczynia się do zwiększenia produkcji kolagenu i elastyny co sprzyja zwiększeniu napięcia skóry i redukuje efekt zwiotczenia. To dosyć nowoczesna metoda, która przy jednoczesnym nieinwazyjnym i stosunkowo prostym przebiegu całego zabiegu zjednuje sobie uznanie kolejnych specjalistów, ale też pacjentek. Dodatkowo wpływa pozytywnie na powiązane często z cellulitem rozstępy i blizny poprzez rozbijanie tkanki łącznej tworzące te zmiany, co może spowodować ich usunięcie lub znaczne zmniejszenie odbarwień. Wraz ze wspomagającymi działaniami własnymi takimi jak ruch, czy właściwa dieta możemy liczyć na pełny, satysfakcjonujący efekt już po 10-12 zabiegach. Tak właśnie stało się w przypadku Agnieszki, która jest zachwycona osiągniętym rezultatem. Na końcu przyznaje, ze w przypadku ponownych nawrotów tego problemu z pewnością zdecyduje się na zabiegi uzupełniające, jakie zostały jej zaproponowane. „Owszem kosztowała mnie to trochę wysiłku oraz pieniędzy, jednak zdecydowanie polecam. Znów czuję się komfortowo w swoim ciele i to jest najważniejsze.”

SC Beauty Magazine

Chcesz wiedzieć więcej?

Czytaj publikacje ekspertów

odwiedź nasz blog