Jak się pozbyć cellulitu? Czy to w ogóle możliwe?

Co jakiś czas wraca do mnie problem cellulitu. Niespecjalnie mam ochotę rozmawiać o nim z koleżankami, a blog wydaje się odpowiednim miejscem do tego typu kwestii. Tutaj jestem w pewnym
sensie anonimowa, chociaż i tak zdradzam dużo szczegółów ze swojego życia. W tym wpisie opowiem Wam o tym, co dzieje się na moich udach.

Nie powiem, że się wstydzę

Moje ciało to lata doświadczeń. Pamięta kilka ciąż i różne upadki z dzieciństwa. Wszystko, co przeżyłam w jakiś sposób zapisało się na nim. A zmarszczki, które powoli robią mi się od uśmiechu?
No cóż… Myślę, że warto jest je mieć na wspomnienie własnych radosnych chwil. Brzmię jak staruszka? Mam nadzieję, że nie. Mam nadzieję, że bardziej jak doświadczona kobieta. Coś tam wiem, wielu rzeczy jeszcze nie wiem, ale już dojrzałam do tego aby akceptować siebie.

Czasami jednak widzę świat inaczej

Każda kobieta ma takie dni. W dużej mierze nie zależy to od nas, a jest po prostu kwestią hormonów. Odzywają się przynajmniej raz w miesiącu, a czasami nawet częściej jeżeli kobieta osiągnie wiek, w którym rozgrywa się burza. Często to właśnie hormony wpływają na nasze postrzeganie siebie. Przykład? Kiedy wczoraj patrzyłam w lustro byłam zadowolona z tego co widzę. A dzisiaj? Widzę swoje odbicie jakby w krzywym zwierciadle. Bardzo przeszkadzają mi moje uda, które wyglądają po prostu strasznie. Mam cellulit. Wiem, że trochę to moja wina.

Dlaczego mam cellulit?

W jakimś stopniu jest to pewnie wina genów. Kojarzę, że moja mama borykała się z tym problemem dosyć wcześnie. Dopadło i mnie. Tak właściwie zaczątki cellulitu na udach miałam już w szkole podstawowej. Czasami byłam przez to obiektem żartów, chociaż nie było tak dramatycznie jak jest teraz. Niestety nie byłam też zbyt restrykcyjna jeśli chodzi o dietę i przestrzeganie własnych postanowień. Nigdy nie byłam gruba, ale cellulit na udach był. Niezależnie od tego, czy waga pokazywała piękną piątkę z przodu, czy wskoczyła już na szóstkę. Prawdą jest jednak to, że uwielbiam gorące prysznice i nie dbam o to, żeby pić odpowiednią ilość wody. Przy trójce dzieci czasami brakuje mi tego czasu dla siebie. Może brzmi to dziwacznie, ale naprawdę nie traktuję swoich dzieci jak wymówki. Po prostu nie jestem idealna. Nikt nie jest. Piję dużo kawy, bo czasami czuję, że po prostu muszę. Nie chodzę na żaden fitness, bo ciężko mi się zorganizować. Moim jedynym sportem jest opieka nad dziećmi i załatwianie spraw na mieście. Trochę retro, prawda? Ale rzeczywiście tak właśnie jest. I lubię swoje życie, nawet jeśli nie każdemu ono odpowiada.

Co powinnam robić żeby nie mieć cellulitu?

Ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. To po pierwsze. Oczywiście ćwiczenia powinny być uzupełniane odpowiednią dietą. Zrównoważoną i bogatą w wartości spożywcze. Z tym drugim akurat nie mam problemu, unikam śmieciowego jedzenia, nie piję napojów gazowanych i praktycznie nie używam cukru. Ale pracując z domu… No cóż, mam siedzący tryb pracy i to nie jest dla mnie najlepsze. Choć dzięki dzieciom ruszam się dużo, wciąż czuję, że nie jest to odpowiednio ukierunkowany ruch. Żeby nie mieć cellulitu powinnam pić dużo wody. Według mojej lekarki dziennie powinnam wypijać 3 litry płynów. Czasami dobijam ledwo do połowy i jeszcze odwadniam się kawą. Także jak widzicie… Jest źle. Aby nie mieć cellulitu powinnam też stosować prysznice naprzemiennie ciepłą i zimną wodą. Wszystko po to, by pobudzić skórę do regeneracji i poprawić krążenie.

Wiem co powinnam robić

Przydałoby się jeszcze po prostu to robić, ale okazuje się, że sprawa nie jest taka prosta. Postanowiłam poszukać zabiegu, który w jakiś sposób pomoże mi rozwiązać tę sytuację. Albo chociaż poprawi nieco wygląd mojej skóry na udach i tym samym zmobilizuje mnie do większych działań skoncentrowanych na walce z cellulitem. Po co napisałam taki wpis? Wiem, że wiele kobiet ma problem z motywacją i ze znalezieniem czasu dla siebie… Ale może nowy rok to dobra okazja aby o siebie zawalczyć?

W kolejnym wpisie opowiem Wam o sposobie na cellulit, który znalazłam. Jak zauważyliście zmieniła się trochę forma moich wpisów… Idę z duchem czasu i uczę się blogowania od koleżanek bardziej zorientowanych w tym temacie. Mam nadzieję, że lektura będzie dla Was przyjemniejsza.

Chcesz wiedzieć więcej?

Czytaj publikacje ekspertów

odwiedź nasz blog